Od momentu, kiedy wchodzimy w czas poza sezonem, zaczynamy czekać na marzec. Byle do wiosny – mówimy między sobą. Jeszcze tylko 5 miesięcy i znowu będzie pięknie. Niestety w branży, która jest sezonowa, to wiosna i lato są głównymi porami roku, w których liczyć możemy na oddech finansowy. Te właścicielki salonów z bielizną, które nie umieją sprawnie radzić sobie z finansami i zaoszczędzić gotówki na gorszy czas, skreślanie dni w kalendarzu zaczynają już od września.

My brafitterki dobieramy biustonosze z ogromną misją, kochamy te słowa pełne zachwytu i pochwały wyrażane w ocenach na Facebooku. To jest to, co napędza nas do pracy.

Kiedy jednak przychodzi smutna jesień, a drzwi się nie zamykają, bo się nawet nie otwierają, dumamy, gdzie te tabuny kobiet, które tak żwawo przekraczały próg naszego salonu w sezonie.

Na kasie zdarzają się także „zerowe” dni.

Jednak zanim przejdziemy dalej – spróbuj wyobrazić sobie taką sytuację:

Idziesz we wtorkowe popołudnie do swojego ulubionego warzywniaka. Masz listę, a na niej: pomidory, pietruszkę, ogórki, młodą kapustę, młode ziemniaki.
Wchodzisz – dużo ludzi – no tak, w końcu to najlepszy warzywniak w okolicy. Zawsze świeżo, zawsze świetne zatowarowanie, w dodatku taka obsługa, że właściwie wszyscy już są zaprzyjaźnieni, klienci opowiadają sobie wydarzenia minionego dnia.

Pani Ewa pakuje pachnące pomidory i pyta:

– A co tam dziś dla pani? Ma pani ochotę spróbować tych malinowych, czy te, co zwykle? Pietruszka, ogórki?

Tak, taaak i młode ziemniaki. Mam taką ochotę na młode ziemniaki z kapustą… Aż mi ślinka cieknie.

– No to co? Mamy wszystko?

– Mamy, tak, tak!!!

– Świetnie! Super!

Jednak Pani Ewa zatrzymuje na Tobie swój wnikliwy wzrok i mówi:

– Myślę, że jednak jak tak sobie wyobrażę tę pani kapustę z młodymi ziemniakami, to czegoś tu brakuje… przecież koperek!

– Faktycznie, koperek! Dziękuję pani, no jakże tak kapusta z młodymi ziemniakami bez koperku! To w ogóle nie byłoby to samo!

Wychodzisz. Wracasz do domu z kapustą, pomidorami, młodymi ziemniakami i… koperkiem.

Jak myślisz, co cieszy Cię najbardziej?

I nie jest tak, że nie umiemy sprzedawać. Bynajmniej! Sprzedajemy. I to jak! Potrafimy rozróżniać typologię klientek. Wiemy, że nie zawsze dobrze jest zasypać kogoś wszystkim, co tylko znajdziemy, że czasem lepiej nie wchodzić do przymierzalni, a niekiedy wręcz pokazać palcem, który wybór jest ten „naj, naj”.

Jesteśmy mistrzyniami sprzedaży. Jesteśmy mistrzyniami brafittingu, empatii i obsługi klienta.

Tylko jesienią i zimą rzadziej wykorzystujemy nasze moce.

Zastanówmy się przez chwilę. Ile biustonoszy w roku może potrzebować Twoja przeciętna, statystyczna klientka? 2-3? Twoje klientki kupują więcej. A może chociaż część z nich? Cudownie. Znamy przypadki takich lojalnych kobiet, które kupują po 2-3 biustonosze miesięcznie. To są dopiero perełki.

A co z tymi, które mówią:

– Pani Agnieszko, przecież ja tylko u was kupuję, niedawno byłam i znowu jestem!

Patrzę w system, a tam zakupy Pani Kasi, czarno na białym, ostatnia wizyta rok i 8 miesięcy temu. Faktycznie niedawno. Ale czas pędzi… Jak to minęło, jak z bicza strzelił.

Załóżmy zatem, że mamy 800 klientek stałych i te klientki przychodzą dwa razy w roku i kupują 2 biustonosze? Obliczmy to:

800 x 2 wizyty x 2 biustonosze = 3 600 biustonoszy rocznie. Imponująco!

Dzieląc ten wynik przez 12 miesięcy, uzyskamy 300 biustonoszy miesięcznie.

300 x średnio 150 zł = 45 000 miesięcznie!

Całkiem nieźle trzeba przyznać.

A gdyby tak wziąć trochę mniej optymistyczne liczby pod lupę, ale może są one bardziej realne?

Stała klientka jednak przychodzi raz na rok i kupuje jeden biustonosz:

800 x 1 wizyta x 1 biustonosz x 150 zł = 120 000 / 12 miesięcy = 10 000.

Wtedy mamy już tylko 10 000 miesięcznie przychodu z naszych lojalnych klientek.

Trudno jest utrzymać sklep, siebie i rodzinę z takimi przychodami, bo o akceptowalnym zysku zapewne nie ma mowy.

A dlaczego nasze klientki nie miałyby kupować u nas czegoś więcej? Czegoś, co pozwoliłoby nam przestać się denerwować i zdobyć większe pieniądze na ten gorszy czas jesienno-zimowy.

Zastanówmy się, co możemy jeszcze zaproponować naszym odwiedzającym tak, żeby zechciały wracać do nas częściej lub żeby wysokość kwoty na paragonie była wyższa.

  • Pierwsza kwestia to figi

Pomyśl najpierw o sobie. Ile majtek masz w szufladzie?

I gdzie je kupujesz? Gdybyś miała kupić w regularnej cenie majtki do kompletu jako klientka – kupiłabyś je u siebie za ok. 50, a nawet 100 zł i więcej? Pozwolę sobie wysnuć teorię, że jednak nie, a przynajmniej nie do wszystkich biustonoszy.

Nasze klientki noszą majtki, to przecież oczywiste! Jednak czy wszystkie kupiły u Ciebie? Pewnie nie, ale dlaczego? Co możemy zrobić, żeby jednak tak było? W końcu figi nosi każda z nas i statystycznie mamy ich dużo więcej niż biustonoszy.

Obliczmy to!

800 klientek x 1 wizyta w roku x 5 par majtek (chociaż na pewno ma ich więcej i gdzieś je kupuje) x 29 zł = prawie 10 000 złotych miesięcznie.
To jeszcze drugi raz tyle przychodu, co z biustonoszy.

Oczywiście chodzi o figi bezszwowe np. firmy Julimex, w różnych kolorach, które będą dobrą alternatywą do tych od kompletu, jak najtańsze, ale jednak konkurujące z tymi, które klientki kupują gdzieś poza naszym sklepem.

Co jeszcze możemy zaoferować naszym klientkom, żeby nie musiały wędrować do innych miejsc w celu realizacji swoich potrzeb zakupowych?

  • Modne gadżety do stylizacji w postaci paseczków, rozetek, kołnierzyków np. firmy Samanta czy Julimex

W końcu gdzie kupować te rzeczy, jeśli nie u nas? Nawet jeśli jakaś część tych akcesoriów nie przemawia do Ciebie lub może nie przekonać Twoich klientek, to faktem jest, że sporo sklepów oferujących tego typu gadżety naprawdę nie żałuje wprowadzenia ich do swojej oferty. Kobiety szukają urozmaiceń własnych stylizacji, ale często nie wiedzą, gdzie szukać.

Najważniejszym aspektem takiego asortymentu jest odpowiednia ekspozycja. Pochowane w czeluściach szuflad, a nie na manekinach, przy kasie czy nawet na sobie (polecam – działa) faktycznie się nie sprzedają. Kobiety coraz bardziej świadome są zaintrygowane taką ofertą.

Wystarczy im to odpowiednio pokazać i zarekomendować.

Trudno tu policzyć pewnie dokładne dochody miesięcznie, ale nawet jeśli miałybyśmy sprzedać dziennie 2 takie produkty w cenie 30 zł, to już mamy szansę na dodatkowe około 1500 złotych.

Czy jest to jeszcze „koperek”, czy już nie – to kwestia dyskusyjna, bo faktycznie naszym produktem impulsowym powinna być rzecz, na którą naszej klientce nie będzie szkoda wydać dodatkowych pieniędzy. Tu wydatek plasuje się na poziomie 100 zł wzwyż. Jestem jednak pewna, że nasze sklepy to doskonałe miejsce na wszystkie dodatki, które spowodują, że kobieta poczuje się jeszcze bardziej kobieco. Marka Bijoux Indiscrets daje nam wybór – od intrygującej, bardzo eleganckiej do odważnej i ekstrawaganckiej wersji świadomej kobiety.

Pamiętajmy – zwłaszcza przy tych produktach, że sprzedadzą się jedynie w zestawieniu z dużą wiedzą o ich zastosowaniu oraz pięknej ekspozycji, najlepiej prezentując je na brafitterkach. W końcu nie ma to jak gotowy przepis na piękny efekt!

  • Woreczki do prania bielizny

Już słyszę te głosy sprzeciwu: „Przecież mówimy ciągle, że biustonosze należy prać ręcznie! A teraz mamy polecać i sprzedawać woreczki? Niefortunny towar do sprzedaży”.

Pozwolę sobie jednak zauważyć, że pierzemy nie tylko biustonosze. Woreczek może świetnie ochronić delikatne koronkowe figi, które na przykład w zderzeniu z zamkiem w bluzce lub innymi ozdobnymi wykończeniami ubrań, mogą ulec zniszczeniu. Woreczek może podnieść wysokość paragonu o kilka złotych. Jeśli jednak Twoje przekonania do woreczków do prania są mniej niż pozytywne, nie warto się na nie decydować.

Woreczek do prania bielizny kole nas w oko? Zatem płyn do ręcznego prania nie powinien już wcale, wszak świetnie wpisuje się w zalecenia producentów. W dodatku łatwo przekonać nas kobiety, że bielizna praktycznie pierze się sama. Bierzesz miskę, wlewasz ciepłą (nie gorącą) wodę, dodajesz płynu, wrzucasz biustonosz, idziesz wypić kawkę, wyciągasz z miski i wieszasz. Jutro znowu zakładasz na siebie pachnący, czysty i ukochany biustonosz.

Nie jest to najtańszy produkt, za to bardzo wydajny. Jeśli sama się przekonasz, łatwo uda Ci się przekonać Twoje klientki. Nie trzeba nam dwa razy oferować czegoś, co ułatwia nasze życie i nie wymaga naszego wysiłku. W końcu dość mamy innych obowiązków. Kto by się jeszcze ręcznym praniem przejmował.

Potencjalne dodatkowe przychody: 20 buteleczek x 80 zł = 1600 zł.

  • Stopki (te lepsze wcale nie tak łatwo jest dostać)

Sama miałam do tego produktu dość ambiwalentny stosunek. Przecież stopki można kupić byle gdzie za 4 złote! Natomiast kto raz założył stopki profilowane z „podusiami” takie co mają silikon na pięcie, pogardzi każdymi, no prawie każdymi, stopkami damskimi. Wtedy właśnie wykorzystujemy ponownie płyn do prania ręcznego, a rano znowu cieszymy się komfortem dla naszych stóp. Niebiańskie.

15-30 zł za stopki? Żaden problem, ten produkt właściwie sprzedaje się sam. W sezonie letnim może się okazać, że zarobi na spory kawałek czynszu. Gdyby tylko jedną parę sprzedawać przez 3 miesiące co dwa dni? Około 500 zł dodatkowo dzięki profilowanym skarpetkom? Bajka.

  • „Ułatwiacze” życia – naklejki na sutki, biustonosz samonośny, podkładki, wkładki do asymetrii, przedłużki firmy Julimex

To już prawie tak oczywiste, jak posiadanie w sklepie najpopularniejszych rozmiarów biustonoszy. Jeśli jeszcze nie policzyłaś zysków ze sprzedaży tych drobiazgów, to czas to zrobić. Owszem, w sezonie letnim sprzedaje się ich znowu faktycznie więcej, ale i zimą na pewno odnotowałaś na paragonach niektóre z tych produktów.

Kiedy ostatnio oglądałam katalog, zdziwiłam się, jak dużo wariacji na temat samych naklejek na sutki powstało. Jeśli Ty nie masz pełnego obrazu oferty, to wyobraź sobie, że Twoja klientka czasami nawet nie wie, że niektóre rzeczy w ogóle istnieją. Parę złotych potrafi uratować niejedną kreację lub spowodować wielką ulgę.

Potencjalne dodatkowe przychody: 26 dni x 30 zł = 780 zł.

  • Bon dla koleżanki, mamy, siostry

Masz bony w swoim sklepie? Super! To świetny sposób na podwyższenie obrotów. Zwłaszcza kiedy na brafitting stawiasz bardzo mocno, a Pan, który przychodzi po prezent dla ukochanej, prosi o rozmiar 75B. Wiadomo, że możesz namówić go na koszulkę lub piżamkę czy inny upominek, jeśli jednak upiera się przy bieliźnie – bon będzie idealny.

Pamiętajmy jednak, że informacja o dostępnych bonach powinna być widoczna na tyle, żeby pytanie o bony nie musiało padać przy kasie. W końcu nie każdy ma odwagę dopytywać. W okresie zimowym bony przynoszą spore dodatkowe kwoty. Istnieją sklepy, które potrafią sprzedać bony na kilka lub nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

  • Informacja o programie lojalnościowym

Wspominając ekspozycję produktów z naszej oferty, nie mogę pominąć kwestii umieszczania informacji o naszym programie lojalnościowym w dostępnym miejscu dla wzroku. Warto pamiętać, że nie każda klientka sama zapyta o kartę stałego klienta, a nie poinformowana o takiej możliwości, może mieć do nas następnym razem pretensje, zwłaszcza jeśli nasz program zakłada zniżki za konkretnie wydane kwoty.

Dobrze jest umieścić informacje w kilku miejscach np. strefa przy kasie czy w przymierzalniach, gdzie w trakcie mierzenia można doczytać o istnieniu karty stałej klientki.

  • Woreczki do przechowywania bielizny

Pakując się na wakacje, nie lubię wrzucać bielizny luzem do walizki, a przydałoby się użyć czegoś lepszego niż zwykła reklamówka. Wpadamy więc na genialny pomysł woreczków do przechowywania bielizny. Zlecenie uszycia takowych z własnym logo byłoby jeszcze lepszą ideą? A cóż stoi na przeszkodzie? Szukamy wykonawcy, zlecamy i mamy kolejną rzecz, która nie tylko może zasilić paragony dodatkowymi cyframi, ale może stać się świetnym upominkiem dla najlepszych klientek!

Potencjalne dodatkowe przychody: 20 zł x 20 woreczków = 400 zł.

  • Książka o brafittingu

A może jednak książka? Nie wiem, na ile klientki zechcą kupować tę książkę w Waszym salonie z brafittingiem, ale w końcu to świetna pigułka wiedzy o doborze bielizny i może stanowić doskonały prezent dla najbardziej wiernych nam klientek lub tych kobiet, które do całej idei mają sceptyczny stosunek. Często to bliskie nam osoby, a taki upominek wraz z bonem to niesamowite combo przygotowujące do zmiany.

Jako że w książce Izabeli Sakutovej „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela” mam swój parozdaniowy udział, to tym bardziej ją polecam, chociaż nawet bez mojego udziału jest pozycją wyjątkową i godną przeczytania.

  • Podwiązki

Myślę, że do podwiązek nikogo nie trzeba przekonywać. To produkt potrzebny, kupowany i… niezbyt szeroko oferowany przez polskich producentów. Ale firma Julimex ma w swojej ofercie aż 60 modeli! Ale podwiązka czerwona na studniówki i niebieskie lub białe na śluby warto mieć i oszczędzić maturzystkom i pannom młodym biegania za kawałkiem materiału nie wiadomo gdzie.

  • Pończochy i rajstopy

Wchodzimy w rejony, które nawet we mnie wzbudzają ambiwalentne odczucia. Faktycznie pończochy i rajstopy to kolejne możliwe pozycje na paragonie, ale też inwestycja. Niemała zresztą. W końcu nikt nie chce wybierać z 2 rodzajów pończoch i rajstop. Mnie samej zdarza się wybierać rajstopy i mimo 40 różnych wzorów stwierdzić, że jednak nie ma takich, których szukam. Idę dalej.

Wydanie sporej ilości finansów na ten kawałek asortymentu na pewno warty jest przemyślenia i zaplanowania w budżecie. Nie możemy też zapomnieć, że i te produkty należy dobrze wyeksponować, żeby nie stały się kolejnymi upchanymi gdziekolwiek, a potem zakurzonymi i zapomnianymi.

Niewątpliwie jest to asortyment, który szczególnie w miesiącach chłodnych potrafi uratować obroty przy słabiej sprzedających się biustonoszach.

Może masz jeszcze inne pomysły na podobne produkty, które mogą zwiększyć przychody w Twoim sklepie? Zastanów się, zrób burzę mózgów ze swoimi brafitterkami. Jedno jest pewne – produkty impulsowe mogą stanowić 30%, a nawet więcej obrotu w skali miesiąca. Możesz zyskać finanse na czynsz, a przynajmniej jego część, wypłatę lub chociaż premię dla swojego personelu.

Bo któż nie lubi młodych ziemniaków z koperkiem?

Artykuł powstał dzięki inspiracji zaczerpniętej po szkoleniu ze wspaniałą Dagmarą Habierą z VM Studio, której jestem ogromnie wdzięczna za niesamowitą wiedzę i niewiarygodną moc jej przekazywania.